Rynkowy szok wywołany dynamicznym przyspieszeniem inflacji w połączeniu z „jastrzębimi” sygnałami z banków centralnych naszego regionu doprowadził do mocnego rozbudzenia oczekiwań na podwyżki stóp procentowych w Polsce. Prezes NBP jak mantrę powtarza, że nie widzi potrzeby zwrotu w polityce pieniężnej, a nawet że byłoby to błędne. Tym nie mniej wewnątrz RPP widać rosnący podział i chęć normalizacji polityki pieniężnej, ale mając na uwadze rozkład głosów trudno wyobrazić sobie większość, która poparłaby taki wniosek. Optyka rynku w zakresie stóp procentowych zmieniła się mocno w maju, co widać we wzroście kontraktów FRA 6x9 czy 9x12, gdzie spodziewany jest wzrost kosztu pieniądza na rynku międzybankowym i to już w krótkiej perspektywie czasu. Obawy o szybką normalizację stóp procentowych ciągną rentowności polskich obligacji skarbowych w górę na całej szerokości krzywej. Lokalny szczyt rentowności na obligacjach 10-letnich sięgnął niemalże 2,00%. Przecena obligacji doprowadziła do spadku indeks TBSP, który w maju stracił 0,74%.
Rodzimemu rynkowi nie sprzyjają także narastające wątpliwości o mandat RPP do skupu obligacji w warunkach przyspieszającej inflacji, a ryzyka realizacji negatywnego scenariusza zakładającego zakończenie polskiego ilościowego luzowania polityki pieniężnej mogą być dodatkowo podsycane wynikami ostatniej aukcji, gdy przyjęto oferty odkupu wyłącznie na obligacjach „covidowych”. W ostatnim czasie były widoczne dysproporcje pomiędzy rynkiem obligacji a poziomem stawek IRS. NBP dokonuje operacji na obligacjach skarbowych, a bardziej rynkowy obraz rzeczywistości mamy na stawkach IRS. Rozczarowujący wynik przetargu doprowadził do zawężenia się asset swapa.
Na rynkach bazowych obraz rzeczywistości nie jest jednolity. Podczas, gdy przecena dotknęła obligacji niemieckich, lekkie umocnienie było widoczne na rynku amerykańskim gdzie ruch wzrostowy rentowności rozpoczął się w większej skali już wcześniej. W warunkach obserwowanych wyższych odczytów inflacji widoczne jest, że w segmencie obligacji indeksowanych inflacją część uczestników rynku prawdopodobnie realizuje zyski, a oczekiwania inflacyjne (break even inflation) maleją jak chociażby 5-letnie niemieckie do 1,25% wobec ponad 1,4% jeszcze przed 3 tygodniami. W przypadku rynku amerykańskiego doszliśmy do okolic historycznych ekstremów, co mogło naturalnie zachęcać inwestorów do realizacji zysków. Umiarkowanie szybko rosnąca inflacja jest dobra dla gospodarki i firm, co przekłada się z jednej strony na utrzymywanie relatywnie niskich spreadów zarówno na obligacjach HY i IG, a z drugiej strony przekłada się na rewizję w górę ratingów kredytowych. Głębokie, ale co najważniejsze krótkie, załamanie gospodarcze nie doprowadziło do fali upadłości. W maju indeks amerykańskich obligacji wysokodochodowych zyskał 0,22%, a inwestycyjnych 0,11%, zaś ich europejskie odpowiedniki odpowiednio 0,23% i 0,05%. Ryzykiem oczywiście ciągle jest duration, ale jest ono większe na papierach inwestycyjnych, gdyż te firmy częściej pozyskują dłuższe finansownie.
Odnosząc się do sytuacji na krajowym rynku obligacji korporacyjnych widać wzmożoną ilość emisji, której akurat w maju sprzyjał moment przedwakacyjny. Pomimo dużej ilości emisji nie widać problemów z plasowaniem ofert. Warunki które uzyskują emitenci obligacji już są na zbliżonych poziomach co przed pandemią (a czasami nawet lepszych) i nie dotyczy to już wyłącznie podmiotów z „wyższej półki”, ale także średniej. Finansowanie obligacyjne pozyskują również spółki zajmujące się dewelopowaniem powierzchni biurowej, który wydaje się, że jest w grupie branż najbardziej dotkniętych pandemią w średnim terminie.