Choć oczy inwestorów ciągle zwrócone są za naszą wschodnią granicę, to trzeba zaznaczyć, że rynek coraz bardziej obawia się stagflacji i w takim też kierunku oddziaływać będą skutki wojny (wg. prognoz OECD: globalny wzrost PKB -1 pp., a globalny CPI +2,5 pp.).
O ile jeszcze w pierwszym okresie rosyjskiej inwazji, w wyniku wzrostu awersji do ryzyka widoczny był napływ środków do tzw. bezpiecznych przystani, to z czasem nastąpił także odwrót od tej grupy aktywów. Oczekiwania w zakresie wzrostu stóp procentowych pchają krótki koniec w górę, przy mniejszych wzrostach na długim końcu. W efekcie, nachylenie amerykańskiej krzywej spadło do bardzo niskiego poziomu (0,4 pb.) sugerując obawy o kondycje gospodarczą. Do odwrócenia się krzywej brakuje naprawdę niewiele. Rynek nie jest nieomylny, ale historycznie udowadniał, że z wysokim prawdopodobieństwem potrafi przewidzieć nadchodzącą recesję (w 2023?). Z drugiej strony oczekiwania inflacyjne silnie wzrosły, napędzane tendencjami z rynku surowcowego, zwłaszcza cenami ropy. Breakeven inflation dla amerykańskich papierów 5-letnich przejściowo przebił 3,7%, a dla 10-letnich niemalże otarł się 3% (bijąc wieloletnie rekordy). Inflacja może być jeszcze większym problemem w Europie, z uwagi na wysokie uzależnienie od surowców energetycznych z Rosji. W efekcie rynek zakłada nasilenie wzrostu cen w horyzoncie lat 2022-2023, a później spowolnienie tempa wzrostu cen. W takim otoczeniu indeks globalnych obligacji skarbowych spadł o 2,28%, a obligacji skarbowych indeksowanych inflacją 1,28% (przez duration, choć należy zaznaczyć że na stosunkowo krótkich papierach można było uzyskać dodatnią stopę zwrotu). Przecena nie ominęła także polskich papierów skarbowych (TBSP), których indeks spadł o 4,19%.
Główne banki centralne decydują się na stopniowe zacieśnianie polityki pieniężnej, czy też normalizację. Przy czym o ile Fed decyduje się na podwyższenie stóp procentowych - to ECB dopiero na ograniczenie skali zakupu aktywów. Zmniejszenie nadpłynności rynku i wyższy koszt pieniądza mogą doprowadzić do rozszerzenia się spreadów kredytowych. Ich wzrost mogliśmy zaobserwować w pierwszym momencie wybuchu wojny – szczególnie na rynkach wschodzących, ale później przeszliśmy do fazy korekty i konsolidacji. Wojna i związane z nią działania odwetowe zachodu pogorszają tło makroekonomiczne, co może przyczynić się do wzrostu niewypłacalności w skali większej, niż dotychczas oczekiwał rynek. Historycznie największa skala niewypłacalności obserwowana jest co do zasady tuż po wyjściu z recesji. Nieco inaczej wyglądało to w przypadku pandemicznego załamania gospodarczego, które z jednej strony było głębokie, ale krótkie, a z drugiej należy podkreślić szybkie i skoordynowane działania największych banków centralnych. Obecne uwarunkowania wydają się być jeszcze trudniejsze dla decydentów, gdyż pojawiła się hydra inflacji, która historycznie patrząc potrafiła wyłączyć główny motor wzrostu gospodarczego jakim jest konsumpcja. Umiarkowany wzrost inflacji jest pozytywny dla przedsiębiorstw, ale zbyt dynamiczny wzrost cen nie przekłada się na poprawę kondycji firm. Inflacja pozostanie jednym z głównych determinantów rynkowych, nawet przy realizacji najbardziej optymistycznych scenariuszy.